Tego lata cieszę się wielkim powodzeniem ... wśród kleszczy. Aż trzech adoratorów (w niewielkim odstępie czasu) przyssało się do mnie z taką mocą uczucia, że nie udało mi się całkowicie od nich uwolnić. Pozostało pełne obaw wyczekiwanie na konsekwencje tych amorów ...
I w ten sposób radosny wakacyjny nastrój zamienił się w „chorobliwy” stres. A zielone gaje straciły swój poetycki urok, stając się odstaraszającym siedliskiem, budzącego odrazę i lęk, niewidocznego napastnika, czy może tylko, niechcianego adoratora.
Jak w prosty sposób pozbyć się takiego, przykleszczonego do nas, adoratora? Znalazłam jeden dość ciekawy sposób na pozbycie się kleszcza – tzw. węgierski sposób, ale czy ktoś go wypróbował?
„Węgierski sposób na pozbycie się kleszcza
Wczepionego w skórę kleszcza łatwo można usunąć zapałką.
Poliż główkę zapałki i zacznij nią na skórze wokół kleszcza kreślić kółka.
Po chwili kleszcz wejdzie na zapałkę, bo bardzo lubi zapach siarki.
Sam wycofa się ze skóry, nie ma ryzyka pozostałości po nim w skórze.”
To ponoć stary wiejski sposób, ciekawe, czy rzeczywiście działa?
A może ktoś zna inne metody niewymagające wizyty w aptece, podzielcie się swoimi radami na blogu Kobiecych Pasji. ZAPRASZAMY
„Węgierski sposób na pozbycie się kleszcza
Wczepionego w skórę kleszcza łatwo można usunąć zapałką.
Poliż główkę zapałki i zacznij nią na skórze wokół kleszcza kreślić kółka.
Po chwili kleszcz wejdzie na zapałkę, bo bardzo lubi zapach siarki.
Sam wycofa się ze skóry, nie ma ryzyka pozostałości po nim w skórze.”
To ponoć stary wiejski sposób, ciekawe, czy rzeczywiście działa?
A może ktoś zna inne metody niewymagające wizyty w aptece, podzielcie się swoimi radami na blogu Kobiecych Pasji. ZAPRASZAMY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz