9 lis 2012

Droga do realizacji marzeń

Nareszcie noc, słychać  tykanie zegara. Koty pięknie mruczą, wygrzewając się przy komputerze, pies leży wtulony w moje kapcie i chrapie, domownicy udali się w krainę snów, a ja……., pracuję. Dlaczego wybrałam taką dziwną porę dnia? Ponieważ lubię tę melodie nocy i inspirujący mrok, poza tym  dzień, to gonitwa, pełna chata, mnóstwo obowiązków. Wszystkim się wydaje, że pracowanie w domu, to niepracowanie, i że taką osobę, zapewne bardzo nudzącą się, trzeba maksymalnie wykorzystać, i wciągnąć w wir rodzinnego życia. Dlatego marzy mi się………
No właśnie, co mi się tak naprawdę marzy? Czego pragnę bardziej, a czego mniej? Co chciałabym zmienić w swoim życiu? Jaka chciałabym być? Kogo poznać? Gdzie pojechać? Czego się nauczyć i co nowego przeżyć?
Pytań jest sporo, a marzeń jeszcze więcej.
Pewnej cichej nocy usiadłam w moim domowym biurze, czyli w kąciku zorganizowanym w najciemniejszej części pokoju i odwrócona plecami do całego świata, spisałam aktualne marzenia. Niestety pogubiłam się nieco w tym pisaniu, bo tych niespełnionych życzeń było całe morze. Dobrze, że nie jestem rybakiem, który złowił złotą rybkę, bo wtedy mogłabym prosić o spełnienie jedynie trzech pragnień. A co było by z całą resztą?
Zaczęłam więc szukać, szperać, czytać i odnajdować informacje zgromadzone w gąszczu cyber przestrzeni, dotyczące sposobu uporządkowania marzeń, a co najważniejsze metod na ich urzeczywistnienie…..

Już  wkrótce w Poradniku Kobiecych Pasji opowiem o tym, jak zrobiłam pierwszą mapę marzeń. Odpowiem na wiele pytań min. : Czy warto było? Co się spełniło, a co nie? Czy o skuteczności takiego planowania decyduje faza księżyca, a może upór i konsekwencja? Jak robią to inni? Jest w tym magia? Jakie techniki należy wykorzystać? Należy spalić mapę marzeń, a może ukryć i oglądać po cichu?

Joanna Święcicka-Łyszczarz z Kobiecych Pasji



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz