Nareszcie noc, słychać tykanie zegara. Koty pięknie mruczą, wygrzewając
się przy komputerze, pies leży wtulony w moje kapcie i chrapie, domownicy udali
się w krainę snów, a ja……., pracuję. Dlaczego wybrałam taką dziwną porę dnia? Ponieważ
lubię tę melodie nocy i inspirujący mrok, poza tym dzień, to gonitwa, pełna chata, mnóstwo
obowiązków. Wszystkim się wydaje, że pracowanie w domu, to niepracowanie, i że
taką osobę, zapewne bardzo nudzącą się, trzeba maksymalnie wykorzystać, i wciągnąć
w wir rodzinnego życia. Dlatego marzy mi się………
No właśnie, co mi się tak naprawdę marzy? Czego pragnę
bardziej, a czego mniej? Co chciałabym zmienić w swoim życiu? Jaka chciałabym
być? Kogo poznać? Gdzie pojechać? Czego się nauczyć i co nowego przeżyć?
Pytań jest sporo, a marzeń jeszcze więcej.
Pewnej cichej nocy usiadłam w moim domowym biurze, czyli w
kąciku zorganizowanym w najciemniejszej części pokoju i odwrócona plecami do
całego świata, spisałam aktualne marzenia. Niestety pogubiłam się nieco w tym
pisaniu, bo tych niespełnionych życzeń było całe morze. Dobrze, że nie jestem
rybakiem, który złowił złotą rybkę, bo wtedy mogłabym prosić o spełnienie jedynie
trzech pragnień. A co było by z całą resztą?
Zaczęłam więc szukać, szperać, czytać i odnajdować
informacje zgromadzone w gąszczu cyber przestrzeni, dotyczące sposobu
uporządkowania marzeń, a co najważniejsze metod na ich urzeczywistnienie…..
Już wkrótce w
Poradniku Kobiecych Pasji opowiem o tym, jak zrobiłam pierwszą mapę marzeń. Odpowiem
na wiele pytań min. : Czy warto było? Co się spełniło, a co nie? Czy o
skuteczności takiego planowania decyduje faza księżyca, a może upór i
konsekwencja? Jak robią to inni? Jest w tym magia? Jakie techniki należy
wykorzystać? Należy spalić mapę marzeń, a może ukryć i oglądać po cichu?
Joanna Święcicka-Łyszczarz z Kobiecych Pasji
Joanna Święcicka-Łyszczarz z Kobiecych Pasji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz