Dlaczego właśnie o tym piszę, a nie o miło spędzonych Świętach,
o odpoczynku i zabawie?
Ponieważ przed Gwiazdką był „wir”: sprzątanie, gotowanie, szykowanie,
redakcyjne pisanie, potem pakowanie, rozpakowywanie i uff… w końcu wydawało mi
się, że będzie odpoczywanie, jako nagroda, za te wszystkie męki. Ale jak już
chciałam nic nie robić i zobaczyłam, że w takim samym „wirze” są inne rodzinne
kobiety, które świątecznie odwiedziłam, postanowiłam wesprzeć ich „wirowanie”
i wyhamować to „rozpędzenie” i
szaleństwo, żeby w końcu usiąść spokojnie i odpocząć.
Czy my Kobiety, zawsze musimy tak w pośpiechu żyć i robić
wszystko, żeby zadowolić najbliższych? A gdzie nasze odpoczywanie, a gdzie to
wewnętrzne przyzwolenie na luz, na poskładanie myśli?
Usiadłam sobie, tak między czasie, i rozmyślałam o wirze, do
którego za własnym przyzwoleniem daję się wciągnąć….., a tu nagle przychodzi do
mnie dziecko i mówi: ”poczytaj mi mamo” i oczywiście zapomniałam, że przez
chwilę miałam być sama ze sobą i zaczęłam czytać książkę Moniki Tutak „O mamie,
która połknęła budzik”. Nagle dotarło do
mnie, że czytam o sobie, czyli o kobiecie, która powoli zamienia się w zegarek, by
wszystko robić punktualnie, dokładnie, sumiennie, precyzyjnie, co do sekundy. Bohaterka
przemieniła się ze spóźnialskiej, zabieganej, rozmarzonej i roztargnionej, w
zdyscyplinowaną i doskonale zorganizowaną.
Cyk, cyk, cyk…. słyszały jej dzieci……, bo
zamiast słów mama zaczęła wydawać z siebie zegarowe dźwięki, ale pobudka była na
czas, śniadanie na czas, gotowanie na czas, sprzątanie na czas, pracowanie na
czas, zaprowadzanie dzieci i odbieranie ze szkoły na czas …, wydawało się –
ideał, a jednak, coś było nie tak, bo połknięty mechanizm zaczął się psuć, a
zachowanie matki, pozbawione czułości, przerażało dzieci. Zapragnęły przytulić tę spóźnialską
marzycielkę, a nie bezduszną maszynę.
Czy to przypadek, że właśnie ta, a nie inna książka
trafiła w moje ręce?
Postanowiłam dać sobie trochę luzu i wytchnienia. Gdy dzieciaki,
po powrocie ze świątecznych podróży, zrobiły w mieszkaniu totalne tornado, a pod moimi
nogami walały się narty, skarpetki, plecaki, szczoteczki do zębów, zaparzyłam
sobie dobrą kawę, usiadłam w fotelu, rozmarzyłam się i zrelaksowałam, by zebrać
siły na dalsze, tym razem noworoczne działania.
Życzę w Nowym Roku wszystkim zabieganym i zapracowanym, trochę
luzu i chwil tylko dla siebie!
Joanna Święcicka-Łyszczarz z Kobiecych Pasji
p.s.
Książka Moniki Tutak "O mamie, która połknęła budzik" została laureatem konkursu "Bajka dla MaMy" zorganizowanego przez Fundacje MaMa i Wydawnictwo Dwie Siostry w 2007 roku.
p.s.
Książka Moniki Tutak "O mamie, która połknęła budzik" została laureatem konkursu "Bajka dla MaMy" zorganizowanego przez Fundacje MaMa i Wydawnictwo Dwie Siostry w 2007 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz