4 lis 2012

Zwierzęce przemijanie


Nie powinnam pisać o śmierci, tylko przygotować relacje z  naszego ostatniego, redakcyjnego spotkania, które jak zwykle przebiegało burzliwie i owocnie, inspirując nasze najbliższe działania.  Ale o tym napiszę następnym razem, gdy już będę mogła zebrać myśli krążące wokół tematu przemijania.
Za każdym razem, gdy odwiedzam rodzinne groby, zastanawiam się dlaczego nie zapalam zniczy w miejscach, w których pochowałam moim zwierzęcych przyjaciół? Przecież było ich tak wielu i każdy z nich pozostawił ślad w moim myślach. Lista wspominkowa z biegiem czasu robi się coraz dłuższa, bo  życie, przepełnione jest historiami wielu braci mniejszych, którzy dzięki swojej obecności wzbogacają i wzbogacali moją codzienność.
Pamiętam, jak po śmierci jednego z moich kotów, tego pierwszego, który wprowadził mnie w tajemniczy koci świat, nie mogłam pozbyć się wrażenia, że „wrócił” i ociera się o moje nogi. Podobnie było psem, takim zwykłym podwórkowym burkiem, którego przygarnęłam. Gdy odszedł i spoczął w moim ogrodzie, pod drzewem, to i tak mnie „odwiedzał”, zwłaszcza nocą, gdy domownicy spali, słyszałam jak drepcze i stuka pazurami po podłodze.
Dziwne, jakie wspomnienia po sobie pozostawiają ci mali przyjaciele, może oni też tęsknią i pragną nas odwiedzić, nawet zza światów?
Podobno gdy człowiek umiera, to zdarza się, że jego zwierzęcy przyjaciel, przepełniony rozpaczą, idzie w ślady swojego ludzkiego przyjaciela.  A gdy zwierzę umiera, to co robi człowiek, czy jego rozpacz jest równie wielka?
Rozmawiałam ostatnio z kolegą, który wychowywał się na wsi i dla niego normalną rzeczą jest śmierć  zwierząt, sam wielokrotnie zabijał kury, świnie, lisy, kuropatwy, sarny i inne zwierzaki. Powiedział, że śmierć to zwykła kolej rzeczy, nie rozumie tego całego zamieszania wokół tematu przemijania. Twardziel z niego, a nawet „bezdusznik”, tak o nim myślałam, do czasu, gdy zadzwonił do mnie i w słowach przepełnionych smutkiem, opowiedział o cierpieniu i śmierci ukochanego psa.
A jednak, w każdym z nas ukryty jest wrażliwy człowiek.
Za chwilę wsiadam w samochód i mimo deszczu pojadę odwiedzić ogrodowy zakątek, w których spoczywają moi zwierzęcy przyjaciele.
A Ty drogi czytelniku, zapalisz znicz za braci mniejszych, tych którzy już odeszli?

Joanna Święcicka-Łyszczarz z Kobiecych Pasji


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz