A to wszystko działo się w czwartkową noc, gdy znalazłam w
Internecie przepis na chińskie ciasteczka z wróżbami. Zaczęłam „kuchmarzyć”, czyli więcej marzyć
niż gotować. Przyznam ze skruchą, że marny ze mnie kucharz, mam zbyt mało cierpliwości i nieustannie kusi mnie,
żeby wszelkie przepisy udoskonalać. Wynikiem tych moich prób i błędów są różne „przypalanki”,
„niedosolanki”, „utwardzanki” i inne efekty uboczne, przyjmowane bez entuzjazmu
przez moich domowników. Jedynym, wiernym towarzyszem moim eksperymentów, zawsze
gotowym do degustacji, jest mój pies,
który i tym razem czekał cierpliwie na ciasteczka. Może chciał dowiedzieć się
jaka czeka go przyszłość?
Tak więc, siedzę sobie w kuchni, wypisuje na kartkach
wróżby, typu: „dziś Twój szczęśliwy dzień”, „ktoś Cię kocha”, „nie martw się ,
już niedługo wakacje”, „odwiedzi Cię przyjaciel”, „czeka na Ciebie
niespodzianka” i wiele innych tekstów utrzymanych w pozytywnym tonie, tak żeby dzieci, dla których przeznaczonych jest
większość moich wypieków, dostały niewielki zastrzyk optymizmu i z uśmiechem
popatrzyły w przyszłość.
Gdy karteczki z wróżbami były gotowe, przystąpiłam do
przygotowania ciasta, które oczywiście nieco zmodyfikowałam, bo przecież
robienie wszystkiego z godnie z przepisem nudne jest nieco. Z ułańską fantazją, sypnęłam cynamonem, o
którym nie było mowy w przepisie, ale jak szaleć to szaleć. Hmmm…. zapachniało pięknie
w całej kuchni, ten cynamon wydaje się dobrym wyborem, choć ciasto..., nieco
pociemniało….. Ciekawe jak będzie smakować?
Okazało się, że robienie chińskich ciasteczek przypomina
lepienie pierogów, co jest zaletą tego eksperymentu, bo już kiedyś przeszłam
test pierogowy. Zmęczona tymi zabiegami kulinarnymi, gdy ciasteczka grzecznie czekały w piekarniku, zabrałam się za czytanie książki o szamańskich kartach.
Gdy przeczytałam, że zadaniem kart przedstawiających wizerunki 52 zwierzaków, jest uzdrowienie ludzkiej duszy i ciała, stwierdziłam, że też chcę być
uzdrowiona. Poza tym bliskie mojemu sercu są zwierzęta personifikujące cechy
ludzkie, tym bardziej, że czuję ukrytego w sobie dzikiego zwierzaka.
Postanowiłam więc zrobić takie karty, a podczas wróżenia skorzystać
z interpretacji zamieszczonej w książce. Przygotowałam prostokąty,
przypominające rozmiar kart i zapisałam na każdym nazwę zwierzaka i numer przyporządkowany postaci wg. książkowego opisu. Odwróciłam je do góry nogami i
wybrałam pierwszą kartę, która miała przedstawiać moją teraźniejszość, a potem
drugą wskazującą moją najbliższą przyszłość.
A oto wyniki moich wróżebnych eksperymentów:
Jeleń (nr 15) był moim pierwszym wyborem i jednocześnie symbolem
wytrwałości. Ten któremu została udziela jego moc, zawsze osiąga cel, nawet jeśli droga do nie go jest długa i skomplikowana. Radzi sobie w trudnych sytuacjach i potrafi umiejętnie zagospodarować swoją energię. Idzie do przodu lub zatrzymuje się, w zależności od sytuacji.
Jeleń radzi, żeby rozwijać kontakty towarzyskie, budować pozbawione zazdrości i niechęci relacje oraz umiejętnie podtrzymywać związki partnerskie. Przestrzega przed nerwowym trybem życia i wypaleniem.
Aligator (nr 2) był moim drugim wyborem związanym z przyszłością. Umożliwia zrozumieć i doceniać różne przejawy życia. Daje wskazówki, jak walczyć z
przeciwnościami, by nie ponieść porażki. Jeśli ktoś posiada moc aligatora
jest cierpliwy, powstrzymuje się od gniewu i wydawania osądów. Przeprowadza dokładną analizę i dystansuje się wobec trudnych sytuacji, budując jednocześnie zgodne relacje z innymi ludźmi. Radość i smutek jest dla niego źródłem życiowej nauki.
Aligator podpowiada, żeby przed działaniem przeanalizować wszelkie możliwości, zarówno te związane ze stratą jak i zyskiem. Radzi zachować dobry humor, nawet w trudnych sytuacjach.
Hmmm… lubię jelenie, zwłaszcza ich umiejętność radzenia sobie w kryzysowych
sytuacjach. Z aligatorami trochę gorzej, bo wydają się bardziej krwiożercze. A
jednak, walka z przeciwnościami losu i nie wpadanie w panikę, zwłaszcza wtedy,
gdy przypalam ciasteczka, bardzo mi odpowiadało. Bo w całej kuchni zapachniało
zwęglonymi wypiekami i musiałam szybko zadziałać, aby uratować sytuacje.
Jak widzicie „kuchmarzyłam” i marzyłam zarazem, w tę
magiczną andrzejkową noc, zapominając o otaczającym mnie świecie.
Joanna Święcicka-Łyszczarz z Kobiecych Pasji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz